Ochronić siebie
@ Małgorzata Grygier- Stępień · Thursday, Jan 21, 2021 · 2 minut(y) czytania

Dziś odbyłam fascynującą rozmowę z ważną dla mnie osobą. Doznałam podczas niej wielkiego wzruszenia. Przedstawiłam pewną propozycję działań, których jako psycholog chciałabym się podjąć. Wtedy on poddał mój pomysł wnikliwej analizie i stwierdził, iż inicjatywa owszem jest ciekawa, ale za bardzo obciążająca dla mnie. Uznał, że powinnam chronić siebie i dbać o to, by inni nie przekraczali granic mojej prywatności. Ujęły mnie jego słowa, ponieważ odebrałam je nie tylko jako przejaw chęci zadbania o mnie, ale także jako wyraz jego wobec mnie sympatii. Bo przecież komuś, kogo nie cenimy, nie lubimy, nie mówimy, by chronił siebie, by o siebie dbał. A jeśli nawet zdarzy nam się to powiedzieć, to nie wypowiadamy tego takim przyjaznym, pełnym szczerości głosem. To była bardzo przyjemna rozmowa, czułam się w jej trakcie ważna, czułam, że mojego rozmówcę obchodzi mój los, że naprawdę zależy mu na moim komforcie psychicznym. Poczułam, że ktoś naprawdę się o mnie zatroszczył, otoczył opieką. Teraz, kiedy o tym piszę, przychodzi mi do głowy pewna myśl. Mam powody przypuszczać, iż gdybym nie skonsultowała tego pomysłu i zaczęła jego realizację niejako w tajemnicy, by potem opowiedzieć już o efektach moich działań, na pewno bym tego żałowała. Dlaczego? Otóż mam tendencje do poświęceń. Lubię, kiedy mnóstwo się dzieje, kiedy mogę pomóc wielu osobom, czuję się wtedy spełniona. Niestety szybko po takim ekstremalnym emocjonalnym wysiłku przychodzi wypalenie i czasem nawet poczucie, że zostałam nadużyta i wykorzystana, że ktoś poczuł się lepiej moim kosztem. To boli i wtedy niewiele jest już osób gotowych mnie wspomóc, a i ja sama nie przywykłam do narzekania. Zazwyczaj zatem po prostu znoszę ten nieprzyjemny stan i przy pomocy znanych mi technik wydobywam się z marazmu. Tylko czy takie sytuacje, jeśli zdarzałyby się często, nie przyczyniłyby się nawet do utraty chęci do pomagania? Dlatego czuję wobec mojego rozmówcy wielką wdzięczność. Teraz wiem na pewno, że jestem dla niego ważna, a nawet bliska. Przecież on swoim brakiem entuzjazmu dla mojej inicjatywy pokazał, że mu na mnie zależy i to jest dla mnie niezwykle cenna lekcja. Jest we mnie wiele uczuć, które teraz bardzo trudno mi wyrazić słowami. Miesza się bowiem we mnie tkliwość powodowana wyobrażeniem tego jak on mnie ochrania, z fascynacją o tym, że także w innych życiowych sytuacjach mogłabym liczyć na to, że złapie mnie za rękę.

MGSPsycholog.pl

Social Media